"Wędrowałabym teraz bez końca..." - Grażyna Chrostowska, poetka z Lublina
Dzień ten taki właśnie jak „Niepokój” Szopena.
Ptaki nisko kołują nad ziemią. Niespokojne.
Spłoszone z gniazd swych. Nadsłuchują...
W przyrodzie cisza. Ciepło, jak przed burzą.
Z zachodu płyną niskie, ciemne chmury.
Przewalają się po niebie wiosenne wichury.
Przyczajony lęk w sercu. Tęsknota, tęsknota...
„Niepokój” ...fragment wiersza Grażyny Chrostowskiej,
który napisała 18 kwietnia 1942 roku, w dniu swojej śmierci w Ravensbrück.
Uczęszczała do liceum im. Heleny Czarnieckiej przy ulicy Bernardyńskiej w Lublinie.
Była działaczką polskiego podziemia w czasie II wojny światowej.
Pracowała w służbie wywiadowczej razem ze swoją siostra Apolonią (obie miały stopień podporucznika) i ojcem Michałem Ostoją-Chrostowskim. Wszyscy troje zostali aresztowani przez gestapo lubelskie w 1941 roku - Pola w styczniu, Grażyna i ojciec w maju.
Ojciec, po wywiezieniu do obozu Auschwitz, został zamordowany;
Ulica
Nie wiadomo skąd wzięła się wielka ulica
Pod powiekami płynie, gubi się i mroczy
Krzyże się chwieją na pustych ulicach.
Przecież musieli Cię widzieć ci powolni ludzie
Wszędzie, z każdej bramy, z wylotu ulicy
Goniło Cię spojrzenie obcych jakichś oczu
Muszę Cię odnaleźć, w tłumie radośnie rozpoznać
Szukam wszędzie i nie ma, nie ma nigdzie
Potem już nic. Idę coraz wolniej
A na wprost oczu – tuż przede mną – dworzec.
W czasie pobytu w więzieniu i w obozie Grażyna pisała wiersze na skrawkach papieru; nieraz jej koleżanki z celi uczyły się ich na pamięć. Nie wszystkie wiersze ocalały, a te które zachowały się są bardzo smutne, ale równocześnie piękne. W niektórych wierszach wspominała swoje rodzinne miasto, bo jak napisała "Prócz wspomnień nic nie ma więcej" (wiersz Wracam co dzień)
Grażyna Chrostowska w swoich wierszach wracała do Lublina, swojego rodzinnego miasta - wpominała ulice, tęskniła za miastem...
fragment wiersza Wracam co dzień
Tęskniła... a także chciała "odnaleźć ciszę miłości"...
W wichrze stoją i w ciszy,
Chwiane niepokojem.
Wędrowałabym teraz bez końca
Po miasteczkach, po nieznanych drogach,
Włóczyłabym się samotnie,
Zacząwszy od Hrubieszowa,
Od sklepików pełnych tajemnicy,
Aż do kolorowych, cudownych jarmarków.
Oglądam w miniaturkach życie,
Najdziwniejsze zbiory w starej antykwarni.
Wędrowałabym... wiersz Grażyny Chrostowskiej,
Ravensbruck, 1941 rok